Z Ryszardem Sobczyńskim, emerytowanym strażakiem, prezesem Parafialnego Oddziału Akcji Katolickiej w Sianowie rozmawia Artur Dąbrowski
Artur Dąbrowski: Na samym początku chciałbym zapytać o Pański związek z Sianowem?
Ryszard Sobczyński: Zacznę od początku. Otóż moi rodzice, Teresa i Eugeniusz oboje pochodzili z Kujaw. W dzieciństwie mieszkali nawet kilkanaście kilometrów od siebie, ale pomimo to wcześniej się nie znali. Poznali się dopiero tutaj w Sianowie, gdzie przybyli za pracą. Zresztą ich bliższa znajomość rozpoczęła się w tutejszej fabryce zapałek, gdzie przepracowali całe swoje życie. Jeżeli chodzi o mnie, to urodziłem się w Sianowie i cały czas jestem związany z nim związany. Tutaj się uczyłem, tutaj pełniłem służbę jako Komendant Gminy Ochotniczej Straży Pożarnej przez 27. lat., którą zwieńczyłem otrzymaniem złotego znaku związku w Wałczu. Ze strażą związany jestem od 11. Roku życia.
AD: Warto zadać w tym momencie pytanie o pasje. Jakim pasjom oddaje się emerytowany strażak?
RS: Moją pasją od zawsze było kolarstwo. Przez pewien okres czasu byłem nawet trenerem kolarskim. Zresztą uprawnienia trenerskie robiłem razem z Ryszardem Szurkowskim
i Czesławem Langiem. Mimo przeszkód związanych ze zdrowiem, pasja do jazdy na rowerze pozostała mi do dzisiejszego dnia. Ponadto lubię czytać, fotografować przyrodę i aktywnie spędzać czas z przyjaciółmi.
AD: To teraz zapytamy o inną kwestię, taką bardziej osobistą o małżeństwo. Jak to wszystko się zaczęło?
RS: Z Małgosią jesteśmy małżeństwem od ponad 40. lat. Razem doczekaliśmy się czterech wspaniałych córek: Magdy, Urszuli, Joanny i Weroniki oraz dwóch wnuczek: Ewy
i Olgi. W rozmowach z żoną często wracamy do początków naszej znajomości. W żartach spieramy się o to, kto w kim, pierwszy się zakochał. Wracając do sedna. Małgosia dojeżdżała do pracy w Sianowie z Polanowa. Ówczesny komendant PSP w Sianowie oddelegował mnie do przeszkolenia młodej pracownicy i tak się zaczęło. Popatrzyliśmy na siebie i z pewnością, była to miłość od pierwszego wejrzenia. I tak patrzymy na siebie od ponad 40. lat.
AD: W jakie inicjatywy angażuje się jeszcze były komendant straży na emeryturze?
RS: Przez długi okres czasu byłem honorowym dawcą krwi, działałem w Ochotniczej Straży Pożarnej, jak mówiłem wcześniej byłem również komendantem w sianowskiej straży, radnym trzech kadencji, gdzie pełniłem funkcję przewodniczącego Komisji Gospodarczej i Ochrony Środowiska. Jestem również prezesem Parafialnego Oddziału Akcji Katolickiej w Sianowie
i delegatem do diecezji do Krajowego Instytutu AK.
AD: Praca strażaka niesie ze sobą również tragiczne wydarzenia. Czy doświadczył Pan takich okoliczności?
RS: Tak, to prawda. Każdy z pewnością chciałby przeżywać takie momenty, w których radość staje się udziałem najbliższego otoczenia. Największą tragedią w mojej pracy strażackiej była śmierć moich podkomendnych. To były najtrudniejsze momenty w moim życiu, kiedy pukając do drzwi domów przynosiłem informację o śmierci ojca rodziny, czy też syna. Taki stan rzeczy ciąży na komendancie i nie można z tej odpowiedzialności nigdy, ale to nigdy rezygnować. Mam taki własny rytuał, który polega na częstym odwiedzaniu tych, którzy nie wrócili z akcji. Kiedy tylko mogę zaglądam na ich groby.
AD: A jak wygląda Pańska działalność w Akcji Katolickiej?
RS: Z Akcją jestem związany od ponad 17. lat. Mimo wieku, w tą formę działalności jestem zaangażowany najbardziej. Zaznaczam jednak, że jest to również pewna forma działań na rzecz lokalnej społeczności. Oczywiście, w tej materii, wspiera mnie wielu wspaniałych ludzi, bez których działalność okazałyby się z całą pewnością bezowocna.
AD: Skąd Pan czerpie siłę do takiej aktywności?
RS: Z trzech ważnych dla mnie źródeł. Pierwsze z nich to Eucharystia, drugie modlitwa, ostatnie, niezwykle ważne źródło, to spotkanie z drugim człowiekiem.
AD: Jaką dewizą życiową kieruje się strażak i członek Akcji?
RS: Bardzo trafne spostrzeżenie. Mam dwa kluczowe motta życiowe, którymi się kieruję.
W kwestii pierwszej, to wyniesiony ze straży duch służby, który zawiera się w haśle: „Człowiekowi. Pomóc drugiemu człowiekowi”. Druga sentencja wynika oczywiście
z zaangażowania w Akcję Katolicką i ma niezwykle symboliczne znaczenie. Motto to bezpośrednio nawiązuje do Biblii. Konkretnie do Psalmu 69 i słów: „Gorliwość o dom Twój mnie pożera”. Nawiązuje do podjętej przez nasz Oddział inicjatywy.
AD: Na czym polega ten tajemniczy związek fragmentu Psalmu, z podjęta przez sianowski Oddział Akcji Katolickiej inicjatywą?
RS: Gorliwość o dom zaczyna się od troski o drugiego człowieka. Wspólnota, Akcji, to mój drugi dom. Jak dobrze wiemy, można mieć wspaniały dom, który jednak wewnątrz może on być zupełnie pusty, pozbawiony ducha. My chcemy inspirować, zachęcać drugiego człowieka do zaangażowania na rzecz Kościoła i drugiego człowieka.
AD: W czym dokładnie przejawia się ta troska o Kościół?
RS: Przede wszystkim w podjętej w roku 2009 niezwykle kosztownej inicjatywie gruntownego remontu i modernizacji naszej zabytkowej świątyni. To wspaniale, że świeccy inspirują duchownych do działań w tej materii. Od wspomnianej daty upłynęło już dużo czasu. Widzimy jak jednocześnie odnawia się postawa i podejście wielu katolików do kwestii remontu kościoła. Zachęcam wszystkich, by na bieżąco zapoznawali się ze stanem remontu świątyni na oficjalnym portalu Gminy Sianów. Jest co oglądać.
AD: Jakie szczególne wydarzenie w nadzorowanym przez Pana remoncie świątyni utkwiło szczególnie w pamięci?
RS: Wydarzeń związanych z remontem jest wiele. Nade wszystko przypominają mi się trzy istotne wydarzenia: odkrycie skarbów z przeszłości, czyli: podstawy ołtarza, której pochodzenie archeolodzy oszacowali wstępnie na rok 1311, pochodzącej z XIV-XV wieku posadzki i organizacja „Dnia Otwartego” ukazującego stan remontu świątyni. We wszystkich tych sprawach, zawsze mogliśmy liczyć na zaangażowanie strażaków. To piękne, że są zawsze i służą nam bezinteresowną pomocą.
AD: W remont zatem angażują się liczni członkowie sianowskiej społeczności?
RS: Oczywiście. Z pewnością są i tacy, których niniejsze wydarzenie nie zainteresuje. Jednak większość ludzi potrafiliśmy nie tylko przekonać do remontu, ale przede również do zaangażowania w życie Kościoła i lokalnej społeczności. Nie sposób wymienić wszystkich angażujących się bezinteresownie na rzecz remontu, ale wspomnę tutaj chociażby
ks. proboszcza Zbigniewa Waszkiewicza, ks. Andrzeja Korpusika, czy ks. Pawła Brostowicza, Wandę i Stanisława Grzywacz, wspomnianych wcześniej druhów ze strażaków z Sianowa, Ryszard Wątrobę Andrzeja Dębowskiego, Zbigniew Orsztynowicza, czy też firmę GLOBMETAL.
AD: Co daje Panu przedstawiona w rozmowie aktywność na emeryturze?
RS: Wychodzę z założenia, że człowiek nie może nigdy się zadowolić nudą i bylejakością. Dopóki starczy mi sił, chcę pomagać ludziom. Tego jestem nauczony od najmłodszych lat. Mam iść przez to życie tak, żeby jakaś cząstka mnie pozostała tutaj, w mojej małej ojczyźnie – Sianowie.
AD: Czy przy okazji pielgrzymowania na Jasną Górę da się Pan zaprosić na audycję „Senior w eterze” do Radia Jasna Góra na audycję poświęconą seniorom?
RS: Oczywiście. Jeżeli będę tylko na Jasnej Górze ze strażakami, z Akcją Katolicką, czy indywidualnie, chętnie podzielę się moim doświadczeniem ze słuchaczami Radia Jasna Góra.
AD: Dziękuję Panu za wywiad i życzę znajdywania kolejnych obszarów w celu realizowania swoich pasji
RS: Ja również dziękuję i cieszę się, że pomimo odległości dzielącej Sianów od Częstochowy, mamy okazję powiedzieć o tym, jak tutaj, prawie nad morzem, żyjemy i działamy. Na koniec zachęcam turystów, by odwiedzili Sianów i zobaczyli jak seniorzy realizują pasje
i przemieniają wraz z innymi osobami oblicze lokalnej społeczności.