Stara jak świat zasada -„Dziel i rządź” („Divide et impera”), która polega na utrzymaniu władzy, wywieraniu wpływów, poprzez wzniecanie wewnętrznych konfliktów jest wiecznie żywa. Jeżeli jeszcze trafi na podatny grunt, na którym osoby hołdujące zasadzie „Cel uświęca środki”, to rzeczywiście, jak pisał Shakespeare: „Choć to szaleństwo, jest w nim przecie metoda”.
Zasadę „divide et impera”, w celu osłabienia ducha narodu perfekcyjnie stosowali zaborcy, nie pozwalając na odbudowę państwa polskiego. Niemiecki zbrodniarz wojenny, Reichsführer-SS, Komisarz Rzeszy do spraw Umacniania Niemieckości, Heinrich Himmler, opracowując niemiecką taktykę wobec Polski wyraził się jasno: „Musimy podzielić Polskę na tak wiele różnych grup etnicznych, na wiele części i podzielonych grup jak to jest tylko możliwe”.
W zasadzie „divide et impera” tkwi zawsze pewna powtarzającą się prawidłowość. Bardzo trafnie opisał ją w „Historii filozofii po góralsku” J. Tischner, przytaczając opowiadanie o bacy z Dursztyna. „Miał baca psy i niósł je w celu sprzedaży na jarmark w worku. A niósł je tak, że co chwila potrząsał tym workiem na plecach. I wówczas wewnątrz worka robił się straszny harmider. Cóż tak, baco, trzęsiecie tymi psami? – Bo jak je spokojnie niosę, to mnie gryzą, a jak je postrząsam, to się gryzą między sobą i ja mam spokój”.
Warto czasem zastanowić się nad tym, kto co chwilę potrząsa naszym rodzimym workiem powodując wewnątrz niego straszny harmider. Warto również pochylić się nad tym, kto w tym robieniu hałasu płaci za instrumenty i oczywiście opłaca dyrygenta, bacę, czy też mówiąc bardziej współcześnie „kierownika zamieszania”, byśmy się pozagryzali między sobą, zanim nas sprzedadzą na targu mglistych i bezbarwnych idei.
Artur Dąbrowski
No comment