Szymon Niemiec, samozwańczy biskup „Zjednoczonego Ekumenicznego Kościoła Katolickiego”, który w czerwcu br., w przededniu tzw. „Parady Równości” w Warszawie parodiował liturgię katolickiej Mszy św., pozwał do sądu metropolitę krakowskiego, arcybiskupa Marka Jędraszewskiego.
W uzasadnieniu swojej decyzji Pan Niemiec stwierdził, że: „Arcybiskup Marek Jędraszewski podczas zgromadzenia publicznego o charakterze religijnym, w bazylice Mariackiej w Krakowie, w dniu 1 sierpnia 2019 roku, wygłosił kazanie, w którym porównał osoby o orientacji nieheteronormatywnej do zbrodniarzy komunistycznych. Zrównując osoby LGBT z komunistycznymi zbrodniarzami użył zrównania „czerwonej zarazy” do „tęczowej zarazy”, chcąc w ten sposób podburzyć zgromadzonych do kontynuowania aktów nienawiści wobec osób nieheteronormatywnych”.
W zawiadomieniu skierowanym do Prokuratury Rejonowej w Krakowie Szymon Niemiec, nie omieszkał stwierdzić, że:„Arcybiskup Marek Jędraszewski swoim kazaniem sprowadził bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia i/lub życia mojej osoby, oraz wielu innych osób identyfikujących się jako nieheteronormatywne”.
W swojej absurdalnej argumentacji Pan Niemiec podpierając się Kodeksem karnym, jako aktywista środowisk LGBT, chce za wszelką cenę przekonać Prokuraturę, że Metropolita Krakowski dopuścił się przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu powszechnemu. Swoją narrację osadza w realiach art. 165. § 5 K. p K., w którym czytamy:„Kto sprowadza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach: działając w inny sposób w okolicznościach szczególnie niebezpiecznych, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8”.
O tym, że nie jest ważne, co się mówi, lecz ważne jest to, kto mówi, przekonywał nas pewien krakowski intelektualista. W związku z tym, pozwolę sobie zapoznać Państwa ze światem „wartości”, w jaki zanurzony jest przebrany w szaty biskupa aktywista LGBT. Z mediów społecznościowych dowiadujemy się, że Szymon Niemiec mieni się „kapłanem katolickim bez przynależności konfesyjnej”. Etatowy aktywista LGBT, był swojego czasu jednym ze współorganizatorów tzw. warszawskich „Parad Równości”. Przez kilka lat pracował jako archiwista w wydawnictwie pornograficznym. Pełnił także funkcję prezesa zarządu Międzynarodowego Stowarzyszenia Gejów i Lesbijek na Rzecz Kultury w Polsce. Przez trzy lata sprawował funkcję rzecznika prasowego Antyklerykalnej Partii Postępu „Racja”. Jednocześnie należał do Unii Lewicy. Był również założycielem społeczności religijnej o nazwie: Zjednoczony Ekumeniczny Kościół Katolicki w Polsce. Od roku 2014 Zjednoczony Ekumeniczny Kościół Katolicki w Polsce ubiegał się bezskutecznie o wpis do rejestru kościołów i związków wyznaniowych. Od 6 marca 2019 roku biskup Szymon działa jako autonomiczny biskup katolicki.
Jak widać, „bogaty” życiorys szefa Zjednoczonego Ekumenicznego Kościoła Katolickiego w Polsce, jest „wolny” od lewicowej ideologii. Jeżeli jednak, nawet na moment założymy, że przebrany w szaty biskupa człowiek jest w jakimś sensie duchownym, to warto w tym miejscu przytoczyć stwierdzenie Lenina, który nie omieszkał nadmienić, że w ramach podjętej walki z chrześcijaństwem, dla sprawy rewolucji, trzeba pozyskać duchowieństwo. W tym kontekście twierdził wprost: „Jeśli ksiądz zbliża się do nas w celu wspólnej pracy politycznej i sumiennie wykonywa swoją pracę partyjną, nie występując przeciw programowi partyjnemu, to możemy go przyjąć do szeregów socjaldemokratycznych”.
Pan Niemiec poczuł się dotknięty faktem osadzenia wyznawanej przez niego ideologii w kategoriach przyniesionej nam na bagnetach przez sowietów „czerwonej zarazy”. Oczywiście, pozornie można się oburzyć, tym bardziej, jeżeli ktoś kreuje się na osobę wyjaśniającą Ewangelię. Jednak lider Zjednoczonego Ekumenicznego Kościoła Katolickiego, jest bardziej uczniem Gramsciego niż Jezusa Chrystusa i Jego Ewangelii. Jeżeli założymy za Richardem Weaverem, że: „Idee mają konsekwencje”, to trudno sobie wyobrazić, żeby postawa aktywisty LGBT, była wolna chociażby od wpajanej mu przez lata koncepcji hegemonii Gramsciego, czy wypracowanej przez włoskiego komunistę koncepcji tzw. „marszu przez instytucje”.
Z pewnością zabolał Pana Niemca fakt, że Metropolita Krakowski porównał tęczowy neomarksizm do „czerwonej zarazy”. Jednak, kto jak kto, ale Szymon Niemiec, jako dziecko rewolucji kulturowej powinien wiedzieć jakimi autorytetami posiłkował się Gramsci chociażby w „Listach więziennych”. To właśnie w więzieniu stwierdził, że:„Towarzysz Lenin uczy nas, że aby pokonać naszego wroga klasowego, który jest silny, bo ma wiele środków i rezerw do dyspozycji, musimy wykorzystać każdą szczelinę w jego systemie i musimy wykorzystać każdego możliwego sojusznika, nawet jeśli jest niepewny, niezdecydowany lub tymczasowy”.
Warto również przypomnieć Panu Niemcowi, że Arcybiskup Jędraszewski, tylko w jednym miejscu kazania nawiązał do tęczowej ideologii. Jednak w tym miejscu Metropolita Krakowski odniósł się nie do osób, czy społeczności, ale konkretnej ideologii. W związku z tym, może Pan spać spokojnie, ponieważ Arcybiskup Jędraszewski z całą pewnością nie zamierza sprowadzać na Pana, czy też na jakąkolwiek grupę osób, niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia. Z całą pewnością samo kazanie trudno uznać za „okoliczność szczególnie niebezpieczną”, by żądać dla Metropolity Krakowskiego kary pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Mamy już dosyć mieszania naszych Pasterzy i Kościoła oraz świętych symboli naszej wiary z błotem. Nie godzimy się na realizowanie w praktyce logiki permanentnego niszczenia autorytetu Kościoła. Nie godzimy się również na to, by nasi Pasterze byli dla waszego środowiska „chłopcami do bicia”. Biskup, jak uczy św. Jan Paweł II to przede wszystkim: „sługa Ewangelii Jezusa Chrystusa dla nadziei świata”. Sługą Ewangelii niosącym nadzieję w zalewającym nas potopie marksizmu kulturowego, jest Metropolita Krakowski Arcybiskup Marek Jędraszewski. Jego postawa przekonuje nas wiernych świeckich o tym, że rzeczywiście w dobie „poprawności politycznej”, i w czasach powszechnego fałszu „mówienie prawdy jest rewolucyjnym aktem”.
Warto w tym miejscu przypomnieć Panu Niemcowi, zapis art. 212. § 1. K. p K., mówiący o konsekwencji pomawiania osoby, grupy osób, instytucji, itp. Jednak, jak znam życie, uruchomiona tuba propagandowa LGBT, w której Pan jest jedynie potrzebnym do czasu „trybikiem w maszynie”, w myśl postulatu Gramsciego, będzie„niezmordowanie powtarzać własne argumenty” kreśląc w przestrzeni informacyjnej fałszywy wizerunek Kościoła, Pasterzy, czy w tym przypadku Arcybiskupa Jędraszewskiego. W końcu Pana mistrz duchowy Antonio Gramsci uczył, że: „Powtarzanie jest bowiem środkiem dydaktycznym, działającym najskuteczniej na umysłowość ludu”. Natomiast Mistrz Arcybiskupa Marka Jędraszewskiego nauczał: „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8, 32).
Jako chrześcijanin życzę Panu podążania drogą Mistrza z Nazaretu, który powiedział wyraźnie: „Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu” (J 18, 37). Warto więc w ten głos uważnie się wsłuchać. Na koniec chcę powiedzieć, że zawierzam Pana nie tęczowej, ale Jasnogórskiej Matce Chrystusa, którego wizerunku ani naziści, ani komuniści, w przeciwieństwie do Pana środowiska, nie ważyli się nigdy sprofanować.
Dr Artur Dąbrowski, prezes Akcji Katolickiej Archidiecezji Częstochowskiej
No comment