Osiemdziesiąt lat temu Sowieci realizując postanowienia paktu o nieagresji z 23 sierpnia 1939 r. wbili nam „nóż w plecy”. Mówiąc kolokwialnie, Pan Adolf Hitler z Panem Iosifem Wissarionowiczem Dżugaszwilim, Stalinem, dogadali się na temat tego, jak unicestwić Polskę.
Pierwszy z nich ponad skalę wartości ziemskich wynosił rasę, naród i państwo. I te właśnie wartości ubóstwił fałszując naturalny porządek rzeczy. Drugi natomiast wychodził z założenia, że „Komunista nie może żyć bez wroga, bez negatywnych uczuć do wroga”. Stalin wychodził z założenia, że „Jeżeli komunista wroga nie ma, to trzeba go wymyślić”. W takich okolicznościach już nikt i nic, nie jest w stanie przeszkodzić temu, by w stosunku do wroga, używać niemoralnych środków. W „stalinowskim katechizmie”, wszystko jest dozwolone w stosunku do wroga, którego przestaje się uważać za człowieka”.
Stalin ewidentnie posiłkował się zakorzenionym w rosyjskiej mentalności stwierdzeniem: „Курица не птица, Польша не заграница” („Kura nie ptak Polska nie zagranica”) napadając na Polskę. Skoordynowane z Niemcami antypolskie działania znalazły swój punk kulminacyjny w dokonaniu totalnego aktu ludobójstwa.
Czarna, niemiecka, nazistowska zaraza, przyniosła nam terror. Natomiast zadanie czerwonego terroru polegało na doszczętnym wyssaniu i wyjałowieniu, ducha polskiego narodu. Dlaczego akurat to wszystko przytrafiło się naszej Ojczyźnie? Trudno powiedzieć. Mimo wszystko dużo światła na niniejszą sytuację rzuca nam stwierdzenie Normana Daviesa, twierdzącego, że to właśnie „W Polsce bije serce świata”. Dlatego często próbuje się to serce obezwładniać i unicestwiać.
Chociaż Polska została wzięta w kleszcze dwóch totalitaryzmów, to jednak naszym wrogom nigdy nie udało się wyjałowić ducha narodu. Brutalny niemiecki terror zasiewał w polskich sercach strach. W okupowanej przez Niemców Polsce ziściło się to, co jakże trafnie wyraził nazywany „Lwem Münsteru”, zagorzały niemiecki antynazista, sługa boży, kardynał Klemens August von Galen: „Nikt z nas nie jest pewien, czy pewnego dnia nie zostanie wyrzucony ze swego mieszkania, obrabowany ze swojej wolności i zamknięty w piwnicach lub obozach koncentracyjnych”. Z kolei twórcy terroru o czerwonej barwie pozbawieni byli wszelkich hamulców wewnętrznych. Już dawno w swoich sercach ugasili resztki tlącej się idei Boga.Jakże trafnie zobrazował komunizm Pius XI twierdząc właśnie, że „Jeżeli w sercach ludzkich gaśnie idea Boga, wtedy następuje rozluźnienie obyczajów, co nieuchronnie spycha ludzi w najokrutniejsze barbarzyństwo”.
Chociaż ostateczny bilans ofiar sowieckiego reżimu nie jest do końca oszacowany, to jednak liczbę deportowanych w głąb Syberii Polaków szacuje się na 1 mln 300 tys. z czego ponad 400 tys. zesłańców nigdy nie powróciło do domu. Pozostali w gułagach na zawsze. 17 września, to nie tylko symboliczny dzień zadanego nam, Polakom ciosu w plecy. To również przypomnienie o tym, że w czerwony agresor w zaplanowanej na szeroką eksterminację polskiej elity, przygotował nam inny rodzaj ciosu – strzał w potylicę.
Chociaż dzień zmusza nas do zadumy, to jednak nie może być ona pozbawiona nadziei. W jej perspektywie, na długo przed wybuchem II wojny światowej, młody wówczas ksiądz Stefan Wyszyński zgłębiając istotę komunizmu napisał: „Los komunizmu rozstrzygnie się w Polsce. „Jak Polska się uchrześcijani, stanie się wielką siłą moralną, komunizm sam przez się upadnie. Losy komunizmu rozstrzygną się nie w Rosji, lecz w Polsce, przez jej katolicyzm. Polska pokaże całemu światu, jak się brać do komunizmu i cały świat będzie jej wdzięczny za to”.
Z pewnością w dniu dzisiejszym warto sięgnąć po dobrą lekturę. Z pewnością szerzej otworzą się nam oczy, kiedy zgłębimy lekturę „Mit brennender Sorge” i „Divini Redemptoris”, papieża Akcji Katolickiej Piusa XI.
No comment