Mój dzisiejszy komentarz na łamach „Naszego Dziennika” na temat odwołania z funkcji przewodniczącej sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny, Magdaleny Biejat.
Magdalena Biejat odwołana z funkcji przewodniczącej sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Zastąpi ją Urszula Rusecka z PiS.
Aż dwa miesiące poseł Lewicy Magdalena Biejat piastowała funkcję przewodniczącego sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Powierzenie politykowi o skrajnie lewicowych poglądach tak ważnej funkcji spotkało się z wyraźnym sprzeciwem organizacji narodowych i katolickich. Zaskoczeni tym faktem byli także wyborcy Prawa i Sprawiedliwości. Wczoraj komisja zdecydowała o zmianie.
Wniosek o odwołanie Biejat został złożony 19 grudnia 2019 r. Teresa Wargocka, poseł Prawa i Sprawiedliwości, tłumaczyła, że o odwołaniu Biejat przesądził jej brak doświadczenia parlamentarnego. Był to jedyny przewodniczący – z 29 wszystkich komisji sejmowych – który debiutuje w parlamencie. – Brak doświadczenia parlamentarnego pani poseł, nieznajomość regulaminu Sejmu odbije się na sprawnym działaniu całej komisji – argumentowała konieczność zmiany przewodniczącego poseł Wargocka.
Jak podkreślała, Biejat przez ostatnie tygodnie wykazała się absolutnym brakiem aktywności. – Pani przewodnicząca Magdalena Biejat przez miesiąc od dnia powołania nie podjęła obowiązków przewodniczącej komisji. W ciągu drugiego miesiąca tej kadencji dała wiele dowodów na nieznajomość zasad funkcjonowania komisji, narzucenia własnej agendy pracy komisji, wykazała się brakiem umiejętności pracy zespołowej – tłumaczyła Teresa Wargocka.
Nie bez znaczenia były także poglądy głoszone przez poseł Lewicy. – Wypowiedzi te rezonują w opinii społecznej i wywołują niezadowolenie wielu obywateli, że głosi je przewodnicząca komisji, w której zapadają decyzje o polityce państwa wobec rodzin – stwierdziła poseł PiS.
Za odwołaniem poseł Magdaleny Biejat głosowało 19 członków komisji, przeciw było 12, nikt nie wstrzymał się od głosu. – Bardzo dobrze się stało, że pani Biejat została odwołana. Jej poglądy są sprzeczne z wartościami wpisanymi w Konstytucję, a kto jak nie parlamentarzyści powinni ich bronić i je chronić. Nie może sprawami rodziny kierować poseł, który uważa, że człowiekiem nie jest osoba, która nie ma numeru PESEL. Uważam jej odwołanie za bardzo dobrą decyzję Prawa i Sprawiedliwości – przyznał w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” dr Artur Dąbrowski, prezes Akcji Katolickiej Archidiecezji Częstochowskiej.
Porzucony projekt
Posłowie wybrali także nową przewodniczącą sejmowej Komisji Polityki
Społecznej i Rodziny. Została nią dotychczasowa wiceprzewodnicząca
Urszula Rusecka, poseł Prawa i Sprawiedliwości. O takim rozwiązaniu od
kilku tygodni informowały media. Kandydatura ta była komentowana także
przez organizacje obrońców życia. Rusecka w ubiegłej kadencji parlamentu
była członkiem podkomisji do prac nad obywatelskim projektem „Zatrzymaj
aborcję”, który usuwa z polskiego prawa dyskryminującą przesłankę
eugeniczną. To gremium w ogóle nie zajęło się zmianami, pomimo że było
specjalnie do tego powołane. W sprawie zbadania zgodności aborcyjnej
przesłanki eugenicznej z Ustawą Zasadniczą 23 grudnia 2019 r. został
złożony poselski wniosek do Trybunału Konstytucyjnego.
Tylko PR?
Z kolei w następstwie krytyki, która spadła na ekipę rządzącą po
oddaniu spraw rodziny poseł Lewicy, powołano pełnomocnika rządu ds.
polityki demograficznej. Utworzono także Radę Rodziny. Jest to organ
opiniodawczo-doradczy ministra pracy, polityki społecznej i rodziny. –
Kluczowym pytaniem jest to, na ile te działania są jedynie zabiegami
wizerunkowymi. Niestety, ale ja nie dostrzegam pomysłu Zjednoczonej
Prawicy na wzmacnianie rodzinności – akcentuje w rozmowie z „Naszym
Dziennikiem” dr Andrzej Mazan, pedagog.
Eksperci zwracają uwagę, że sytuacja rodzin w Polsce jest coraz gorsza. Potwierdzają to także liczby. Według wyliczeń Głównego Urzędu Statystycznego, już co trzecie małżeństwo zawierane w naszym kraju kończy się rozwodem. W 2018 r. zawarto ponad 192 tys. związków małżeńskich. W tym samym czasie rozpadło się aż 63 tys. Aż 45 tys. to były małżeństwa zamieszkałe w miastach. – Nie ustrzeżemy współczesnej rodziny od patologii bez programu działania. Taki program powinien być stworzony przez wybitnych ekspertów zajmujących się tymi sprawami, dla których rodzina jest jedną z najwyższych wartości. To nie może być grupa 20 osób. Ich muszą być setki. Oni muszą spojrzeć na każdy, nawet najmniejszy fragment życia rodzinnego – konstatuje dr Artur Dąbrowski.
Niekojące tendencje
Aby państwo mogło się rozwijać bezpiecznie, musi dochodzić do
zastępowalności pokoleń. Współczynnik dzietności musi osiągnąć minimalny
poziom 2,1. Obecnie to 1,43. W 2018 r. urodziło się 388 tys. dzieci,
czyli o 13 tys. mniej niż w 2017 r. – Rząd musi przenieść główny ciężar
swoich zainteresowań do sfery edukacji. To tam dokonuje się teraz
największe spustoszenie i demolowanie rodziny. Nie zaspokoimy się
uchodźcami, emigranci ekonomiczni to rozwiązanie tylko pozorne. Polacy
muszą chcieć mieć dzieci i muszą mieć ku temu warunki. Od najmłodszych
lat dziecko powinno słyszeć, że rodzina – najlepiej wielodzietna i
wielopokoleniowa – jest największym szczęściem i nadrzędnym celem
społecznym. Inaczej bitwa o Polskę zostanie przegrana – stwierdza prezes
Akcji Katolickiej Archidiecezji Częstochowskiej.
/Rafał Stefaniuk, „Nasz Dziennik”, Nr 13, 6671, piątek 17 stycznia 2020, s. 3/.