Gdy jedno z nas odejdzie do wieczności

Na szachownicy go życia małżonkowie razem przesuwają różne figury. Lata lecą, czas płynie a ich wspólna partia życiowych szachów rozwija się, zmienia bieg, domaga się przyjmowania różnych strategii. Lecz kiedyś przychodzi ta chwila, przed którą oboje z małżonków bardzo się bronią i nie chcą nawet o niej pomyśleć. Chwila, gdy jedno z nich odejdzie do wieczności i na szachownicy życia drugie pozostanie samo…

Spoglądając z perspektywy na życie małżeństw seniorów można powiedzieć, że w przeważającej większości przypadków, spędzili ze sobą całe życie. Odliczając dzieciństwo i beztroską młodość, która dawno zatarła się w pamięci to niewiele lat przeżyli oni bez siebie. Od chwili pełnej świadomości i samodzielności jako młodzieńcy może było to 10 a może 15 lat. Później na życiowym horyzoncie pojawiła się miłość i rozpoczęła życiowa szarada szachowa, która trwa kilkadziesiąt lat. Praktycznie więc całe życie małżonkowie przeżywają razem. Kiedy więc przychodzi konieczności ostatniego pożegnania kochanego współmałżonka pojawia się pustka, smutek i wielkie osamotnienie.

Czym jest żałoba po śmierci męża, żony nie zrozumie do końca ten, kto nie stracił kochającego małżonka. Ewangeliczne słowa Chrystusa „Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało” Mt 19,5-6 najpełniej opisują tajemnicę wspólnoty małżeńskiej. Przez całe życie byli jednym ciałem. Jedni powiedzą „strzelali do jednej bramki”, inni „grali jedną partię szachów”, jeszcze inni „wypłynęli we wspólny życiowy rejs w którym jedno było sterem a drugie żagle”. Każde z tych porównań adekwatnie opisze tajemnicę wyłącznej miłości małżeńskiej. Tak wymownie ujmują to słowa sakramentalnej przysięgi małżeńskiej „ Ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci”. Śmierć zaś rozdziela tę nierozdzielną więź. Śmierć odgradza tych, których nawet duże odległości nie potrafiły rozłączyć. Śmierć rozrywa więź, której życiowe przeciwności nie rozerwały. Jak więc przeżywać żałobę po śmierci małżonka? Jak sobie radzić z tym doświadczeniem.

Po pierwsze trzeba przyjąć, że zmarłemu należy się żałoba, należą się mu nasze łzy. Cóż to bowiem byłoby za życie, gdyby po nim nikt nie zapłakał? Cóż to byłoby za życie, gdyby go nikt rzewnie nie wspomniał. Co to byłoby za małżeństwo, gdyby nie pozostało po śmierci współmałżonka poczucie pustki i samotności. Zmarłemu należą się nasze łzy. Zmarły na prawo do tego, abyśmy jego odejście uszanowali żałobą, powagą sytuacji, wyciszeniem i wspominaniem wspólnie przeżytych chwil.

Przeżywając bolesne odejście ukochanej osoby trzeba także zaakceptować trudną prawdę dotyczącą życia każdego z nas „Kto się narodził, umrzeć musi”. Choć to może brzmieć groteskowo, to trzeba przyjąć i zaakceptować te prawdę, iż każdy ma prawo do śmierci. Bolesne bowiem są słowa skierowane pod adresem zmarłego „Jak on mógł mi to zrobić”. Tak, jak gdyby zmarły odchodził z tego świata, aby zrobić na złość osobie, którą pozostawia. Takie słowa są wyrazem koncentrowania się na sobie samym. To mnie jest źle, że mąż, żona odeszła. To mnie stała się krzywda. To ja jestem smutny. Lecz zasadnym w takim wypadku jest pytanie – gdzie w tym wszystkim jest zmarły? Gdzie jego dobro? Gdzie jego osoba? Człowiek ma prawo żyć i ma prawo umrzeć. Tej prawdy nie zmienimy. Dlatego śmierć ukochanej osoby trzeba zaakceptować, zmarłemu pozwolić odejść i dobrze wspominać czas, który razem dane było przeżyć.

Wdzięczność bowiem powinna przebijać się poprzez całun żałoby po śmierci współmałżonka. Żegnając ukochana osobę warto docenić dobro, które dzięki niemu otrzymaliśmy. Płaczemy po zmarłym przecież nie dlatego, ze było nam z nim źle, lecz właśnie dlatego, że było dobrze. Jeśli zaś było dobrze, to trzeba za to dziękować. Trzeba wspominać wspólnie przeżyte lata w zgodzie, wzajemnym wsparciu, miłości, trosce i pomocy. Trzeba dziękować Bogu, że dał na życie tak wartościową osobę. Trzeba w końcu umieć docenić i podziękować współmałżonkowi, po którego śmierci przeżywamy żałobę.

Wdzięczność zawsze pobudza serce do czynu odwzajemnienia za dobro, które się otrzymało. Doceniając więc miłość małżeńską warto pamiętać o wdzięczności zmarłemu współmałżonkowi. Wyrazem tej wdzięczności i miłości jest dbanie o grób, miłe słowa o wspólnie przeżytych latach a nade wszystko dar modlitwy za zmarłych. Nie ma bowiem lepszego i bardziej owocnego okazania wdzięczności i miłości współmałżonkowi, którego pożegnaliśmy jak obdarować go darem modlitwy. Gustowny nagrobek widzimy my a podziwiają inni. Kwiaty, znicze, będące symbolem pamięci są świadectwem dla żyjących. Zmarły to w żaden sposób nie pomoże. Zmarli czekają na dar modlitwy.

Oddanie zmarłego Panu Bogu jest najowocniejszym sposobem przeżywania żałoby po śmierci kochanej osoby. W modlitwie znaleźć można pocieszenie, umocnienie i odpowiedź na trudne pytania. Wierząc w świętych obcowanie ufamy, iż w takiej modlitwie małżonkowie jednoczą się ze sobą. Żyjący w doczesności modli się za kochaną osobą, która żyje w wieczności a tamten wyprasza potrzebne łaski ukochanemu, który pozostał na tym świecie. Najdoskonalszym sposobem modlitwy za zmarłych jest dar zamówionej Mszy św. o zbawienie wieczne. Wielką pomocą jest także dar przyjętej i ofiarowanej za zmarłego Komunii św. Dar wypominków, czyli modlitwy Kościoła w której przez cały rok kapłan co tydzień wymienia imię naszej ukochanej osoby jest świadectwem naszej niesłabnącej pamięci i wdzięczności. Każdy różaniec, koronka do Bożego Miłosierdzia oraz jakakolwiek inna modlitwa to nasz dar wsparcia dla tych, których z bólem, żalem a zarazem z wielką wdzięcznością przyszło nam pożegnać a teraz wspominać.

Ks. Radosław Rychlik