Przykład dopuszczenia do użytku w Szwajcarii w 2022 roku kapsuły do eutanazji, to nie
ilustracja kolejnego futurystycznego wynalazku, jaki zaserwował czytelnikom Aldous Huxley
w „Nowym wspaniałym świecie”, ale namacalny efekt rewolucji kulturowej, która
zdobywając przestrzeń uniwersytetów obwieściła wszem i wobec upadek tradycyjnie
rozumianej etyki i wynikającego z niej rozumienia sensu cierpienia oraz starości.
Sugerowanie, że urządzenie o nazwie „Sarco” ma pozwolić osobom nieuleczalnie chorym i
cierpiącym podjąć na decyzję o zakończeniu życia w godny sposób, dowodzi nie tylko
aberracji intelektualnej pomysłodawców, ale powiedzmy wprost, jest formą
uprzedmiotowienia człowieka, na którego pławiący się w dobrobycie obywatel spogląda na
człowieka jednie z perspektywy jego użyteczności.
Szwajcaria jest krajem posiadającym najbardziej liberalne prawo dotyczące możliwości
przeprowadzenia eutanazji. Za pomocą panoszącego się w przestrzeni edukacyjnej i
kulturowej utylitaryzmu, wpływa się na ludzką świadomość poprzez ukazywanie
niepełnosprawności, czy wieku podeszłego, jako zbędną formę życia. Jako balast. Cel
wyższy, właściwe odczytanie sensu cierpienia został zdominowany przez materialistyczną,
postmarksistowską wizję człowieka.
Szwajcarzy podążają drogą wyznaczoną im przez „guru” globalistycznej etyki, Petera
Singera, który mówi wprost, że najlepiej byłoby, „gdyby ludzie urodzeni ze znaczną
niepełnosprawnością w ogóle nie przeżyli”. Z jednej strony proponuje się zabicie
niepełnosprawnego człowieka. Z drugiej natomiast mówi się o cierpieniu zwierząt, na
określenie których używa się terminu „nasi bracia mniejsi”. Szkoda, że Szwajcarzy nie
zdobyli się na odwagę zabezpieczenia praw osób niepełnosprawnych, cierpiących i starszych,
swoich autentycznych braci mniejszych.
Sugerowanie, że wykorzystanie mobilnej śmiercionośnej kapsuły będzie można użyć w
dowolnym dla chorego miejscu, w celu zapewnienia mu „godziwej śmierć”, jest fikcją. W
rzeczywistości jest to wspomagane morderstwo, w którym dostrzega się aż nadto związków z
haniebną Akcją T4 polegającą na „eliminacji życia niewartego życia”, którą realizowali
niemieccy naziści. W ramach akcji na masową skalę uśmiercano osoby chore na schizofrenię,
padaczkę, otępienie, osoby niepoczytalne, czy chorych przebywających w zakładach
opiekuńczych ponad 5 lat. Szacuje się, że w latach 1939–1945, zgodnie z obowiązującym w
Niemczech prawem pozbawiono życia ok. 200 000 osób niepełnosprawnych. O tym, że przy
utylitarnym podejściu do życia będziemy mieli niesłychanie wysoką skala zgonów osób
niepełnosprawnych i starszych w Szwajcarii, jest rzeczą oczywistą. Zauważmy, że chętne
zysku firmy zapowiedziały już, że zaproponowana w kraju Helwetów „godna śmierć”, za
pomocą eutanazji, wywoła ruch turystyczny. Brzmi to wprost jako zaproszenie do
odwiedzenia Szwajcarii w celu wykonania „zabójstwa wspomaganego”.
Przykład Szwajcarii jest przestrogą dla nas. W Polsce, przedstawiciele lewicy, domagają się
nie tylko prawa do bezwzględnej aborcji, ale również eutanazji. Posłanka SLD Joanna
Senyszyn wielokrotnie publicznie podkreśla, że np. w przypadku obarczonym wadami
letalnymi noworodkom należy podawać zastrzyk, który przyczyni się skrócenia ich cierpienia.
Występująca regularnie w mediach Senyszyn ubolewa nad tym faktem, że w Polsce nie ma
prawa o eutanazji.
Artur Dąbrowski